piątek, 27 kwietnia 2012

Seans XXXVIII "Pełzną ku Betlejem"



Witajcie słuchacze i czytacze.

Zapraszam Was dziś w inny czas, w inną przestrzeń. Wplećcie kwiaty we włosy i chodźmy…




„Wszystko w odśrodkowym wirze. Był to kraj zawiadomień o bankructwie, ogłoszeń o licytacjach, codziennych wzmianek o zabójstwach, zaginięciu dzieci, porzuceniu domów oraz o wandalach nie znających nawet prawidłowej pisowni sprośnych wyrazów, które bazgrali na murach. Był to kraj, w którym stale znikały cale rodziny, siejąc za sobą czeki bez pokrycia i akty wykupu mienia przepadłego z powodu niewypłacalności. Młodzi przenosili się z mniejszych miast do miast-molochów, odrzucając przeszłość i przyszłość tak, jak wąż zrzuca skórę, dzieciaki, które nie znały i nie poznają już gier, jakie dawniej podtrzymywały więzi społeczne. Wciąż poszukiwano zaginionych osób. Zaginionych dzieci. Zaginionych rodziców. Poszukujący wypełniali naprędce kwestionariusze dotyczące osób zaginionych, po czym i oni wyruszali w drogę.”




„Nie był to kraj objęty rewolucją. Nie był to kraj pod okupacją wroga. Były to Stany Zjednoczone Ameryki Północnej późną, zimną wiosną roku 1967 - rynek był stabilny, dochód narodowy brutto wysoki i bardzo wielu elokwentnych ludzi miało poczucie wielkich społecznych celów, tak więc mogła to być wiosna śmiałych nadziei i narodowych oczekiwań, ale nią nie była, i coraz więcej osób zdawało sobie z tego sprawę. Wiadomo było jedynie, że w którymś momencie sami się poroniliśmy i spapraliśmy robotę, a ponieważ wszystko inne wydawało mi się mniej ważne, postanowiłam pojechać do San Francisco. Do San Francisco, gdzie wystąpiło krwawienie społeczne. Gdzie gromadziły się zaginione dzieciaki, nazywając siebie "hipisami". Kiedy jechałam do San Francisco po raz pierwszy owej późnej, zimnej wiosny 1967 roku, nie wiedziałam jeszcze, czego chcę się dowiedzieć, toteż posiedziałam tam jakiś czas i zawarłam kilka przyjaźni.”




 „Przy zespołach rockowych kręcą się zawsze młode dziewczyny - tak jak dawniej przy saksofonistach – dziewczyny żywiące się sławą, siłą i seksem emanującymi z zespołu podczas koncertów; trzy takie są więc i teraz, tego popołudnia, w Sausalito, gdzie odbywa się próba zespołu "Greatful Dead". Wszystkie trzy są ładne, dwie nadal mają pulchne, dziecinne twarzyczki, trzecia tańczy samotnie z zamkniętymi oczami. Pytam te dwie, co tu robią.
- Zwyczajnie, często tu przychodzę - odpowiada pierwsza.
- Po prostu znam ich trochę- odpowiada druga.
Ta, która po prostu trochę ich zna, zabiera się do krojenia bagietki na stołku od fortepianu. Chłopcy robią przerwę, jeden opowiada o graniu w Los Angeles Cheetah, które znajduje się w dawnej sali Aragon.
- Piliśmy piwo tam, gdzie siedział Lawrence Welk - mówi Jerry Garcia.
Dziewczyna, która tańczyła samotnie, chichocze.
 - Niesamowite - odzywa się cicho. Oczy ma wciąż zamknięte.”




„Stoimy z Norrisem przy Patelni i Norris oświadcza, że wszystko jest już przygotowane, żeby pewien znajomy zabrał mnie do Big Sur. Mówię, że wolałabym spędzić kilka dni z nim i z jego żoną oraz z resztą ludzi w ich domu. Norris uważa, że byłoby mi łatwiej, gdybym wzięła kwas. Odpowiadam, że nie czuję się na siłach. Norris na to, że dobra, wystarczy trawa, i ściska mi rękę. Któregoś dnia Norris pyta mnie, ile mam lat. Odpowiadam, że trzydzieści dwa. Zapada cisza, ale Norris umie wybrnąć z sytuacji:
- Nie martw się - mówi w końcu - mamy też starych hippisów.”



  
„Wieczór jest całkiem ładny, nic szczegó1nego się nie dzieje. Max przychodzi ze swoją starą, z Sharon, do Magazynu. Magazyn, siedziba Dona i całego szeregu zmieniających się lokatorów, nie jest wcale magazynem, lecz garażem pewnego nie istniejącego już hotelu. Magazyn to coś w rodzaju teatru totalnego, nie kończącego się happeningu, i dlatego zawsze się w nim dobrze czuję. To, co wydarzyło się przed dziesięcioma minutami i to, co wydarzy się za pół godziny szybko idzie tu w niepamięć. Ktoś zwykle coś tu tworzy, na przykład przygotowuje spektakl świetlny, a poza tym pełno tu różnych ciekawych rzeczy, takich jak stary chevrolet, który służy za łóżko, olbrzymia flaga amerykańska powiewająca wysoko w ciemnościach albo klubowy fotel zawieszony na krokwiach jak huśtawka, dzięki któremu można jakoby osiągnąć poczucie kosmicznej wysokości. Polubiłam Magazyn zwłaszcza dlatego, że mieszka w nim pewne dziecko imieniem Michael. Matka Michaela, Sue Ann, to słodka, bladziutka dziewczyna, która wiecznie krząta się w kuchni, zajęta gotowaniem alg lub pieczeniem makrobiotycznego chleba, gdy tymczasem Michael bawi się trociczkami, starym tamburynem albo huśta na koniu na biegunach, z którego oblazła farba. Kiedy poznałam Michaela, siedział właśnie na tym koniu - bardzo blady i brudny blondynek na koniu na biegunach, z którego oblazła farba. Owego popołudnia w Magazynie świecił się tylko niebieski teatralny reflektor ukazując Michaela, który mruczał coś pod nosem do drewnianego konia. Michael jest inteligentnym trzylatkiem, ale jeszcze nie mówi. Dzisiaj Michael próbuje zapalić trociczki, podczas gdy obok niego, jak zwykle, przewija się cały szereg ludzi, którzy znikają w pokoju Dona, gdzie obsiadają łóżko i palą skręty.”




„Steve'a niepokoi mnóstwo rzeczy. Ma dwadzieścia trzy lata, wychowywał się w Wirginii i uważa Kalifornię za początek końca:
- Czuję, że to szaleństwo - mówi i głos mu się łamie. - Ta dziewczyna twierdzi, że życie nie ma sensu, ale to i tak jest bez znaczenia, bo po prostu przez nie przepłyniemy. Nieraz już chciałem spakować się i wyjechać na Wschód, tam miałem przynajmniej jakiś cel. Tam przynajmniej można było oczekiwać, że coś się stanie. - Przypala mi papierosa trzęsącymi się rękami. - A tutaj wiadomo, że nic się nie stanie.
Pytam, co niby miałoby się stać.
- Nie wiem - odpowiada. – Coś. Cokolwiek.”



  
„Arthur Lisch rozmawia z kuchennego aparatu, próbując sprzedać ochotniczej organizacji charytatywnej pewien program dla Rejonu:
- Mamy już sytuację wyjątkową - mówi do słuchawki, usiłując jednocześnie wyplątać z kabla swoją półtoraroczną córeczkę. - Nie dostajemy tu żadnej pomocy, nikt nie jest w stanie przewidzieć, co może się zdarzyć. Ludzie śpią na ulicach. Umierają z głodu - przerywa na chwilę. - Dobrze – odzywa się znowu - więc robią to z wyboru. No i co z tego?
Zanim skończy rozmowę, odmaluje przede mną iście dickensowski wizerunek życia na obrzeżach parku Golden Gate; i tak wygląda moje pierwsze zetknięcie z akcją Arthura Lischa znaną pod hasłem: "Zamieszki uliczne albo...": Arthur Lisch jest jakby jednym z przywódców "diggersów"; grupy, która wedle oficjalnej mitologii Rejonu zrzesza pewną liczbę anonimowych facetów nie mających w swej kolektywnej głowie żadnego innego pomysłu jak tylko chęć niesienia innym braterskiej pomocy. Oficjalna mitologia Rejonu głosi też, że diggersi nie mają przywódców, niemniej Arthur Lisch jest jednym z nich. Jest on także etatowym pracownikiem Amerykańskiego Komitetu Pomocy i mieszka z żoną Jane i dwojgiem małych dzieci w kolejowym mieszkaniu, w którym akurat tego dnia panuje duży rozgardiasz. Po pierwsze, telefon dzwoni bez przerwy. Arthur obiecuje, że będzie na rozprawie w ratuszu. Obiecuje, że "przyśle Edwarda, on jest w porządku". Obiecuje, że załatwi dobry zespół, może "Loading Zone", żeby zagrał na żydowskim benefisie. Po drugie, córeczka Arthura ciągle płacze, uspokaja się dopiero na widok Jane ze słoiczkiem zawierającym kurczaka z kluskami dla dzieci. Dodatkowym elementem wprowadzającym zamieszanie jest obecność niejakiego Boba, który siedzi sobie w salonie i wpatruje się we własne palce u nóg. Najpierw w palce jednej, potem w palce drugiej. Kilka razy próbuję zachęcić Boba do rozmowy; w końcu jednak dociera do mnie, że Bob właśnie załapuje doły. Na dobitkę w kuchni dwoje ludzi rąbie na podłodze coś, co wygląda jak połówka wołu, po to, żeby Jane miała z czego przyrządzić codzienny posiłek wydawany przez diggersów w parku. Arthur Lisch najwyraźniej tego nie dostrzega. Ciągnie wywód na temat skomputeryzowanych społeczeństw, zagwarantowania stałych dochodów rocznych oraz zamieszek ulicznych.”



  
„- W dzisiejszym świecie istnieją tylko trzy liczące się informacje - to kolejna rzecz, której dowiedziałam się pewnego wieczoru od Cheta Helmsa. Siedzieliśmy w Avalonie, gdzie działał wielki stroboskop, błyskały kolorowe światła, jarzyły się fosforyzujące malowidła i roiło się od dzieciaków w wieku szkolnym, które koniecznie chciały wyglądać na zaćpane. Sprzęt nagłaśniający w Avalonie emituje sto dwadzieścia sześć decybeli na odległość ponad trzydziestu metrów, ale dla Cheta Helmsa hałas jest czymś tak normalnym jak powietrze, toteż Chet Helms nie przestaje mówić.
- Po pierwsze - mówi - Bóg umarł w zeszłym roku, a gazety wydrukowały Jego nekrolog. Po drugie, pięćdziesiąt procent narodu ma lub będzie miało poniżej dwudziestu pięciu lat. - Jakiś chłopak potrząsa w naszą stronę tamburynem, a Chet Helms uśmiecha się do niego życzliwie. - Po trzecie - ciągnie - oni tam mają dwadzieścia miliardów nie podlegających kontroli dolarów na zbyciu.”


  
„Bo kiedy bierze się kwas z kimś, kto człowieka olśnił, widzi się, jak cały świat topnieje tamtej osobie w oczach...
- To najmocniejsza rzecz na świecie - dodaje Sharon.
- Nic tego nie zniszczy - potwierdza Max - dopóki to trwa.
Nie ma dziś mleka-
Odeszła moja ukochana ...
Koniec mych nadziei -
Koniec moich snów -
- to piosenka, której słuchałam co rano tej zimnej późnej wiosny roku 1967 na KFRC, stacji Dzieci Kwiatów w San Francisco.”



  
„Podobno "Jook Savages" mają wydać przyjęcie w Larkspur z okazji Święta Majowego, wpadam więc do Magazynu, gdzie Don i Sue Ann uważają, że fajnie byłoby tam pojechać, bo trzyletni synek Sue Ann, Michael, ostatnio nigdzie nie wyjeżdżał. Jest ciepło, nad Golden Gate zachodzi słońce; Don pyta Sue Ann, ile smaków potrafi rozróżnić w pojedynczym ziarnku ryżu, a Sue Ann odpowiada, że może lepiej byłoby, gdyby nauczyła się gotować więcej potraw yang, może za dużo jedzą yin w Magazynie; ja natomiast usiłuję nauczyć Michaela śpiewać "Panie Janie". Każde z nas ma swoją radość i jest to bardzo miła przejażdżka. Zresztą musi nas zadowolić, bo u "Jook Savages" nie ma nikogo, nawet samych "Jook Savages". Po powrocie Sue Ann postanawia przyrządzić duże danie z jabłek, których pełno jest w Magazynie. Don zaczyna pracę nad widowiskiem świetlnym, ja zaś wpadam na chwilę do Maxa.
 - Niesamowite - komentuje Max historię z Larkspur. - Ktoś pomyślał, że byłoby bomba, gdyby pięciuset ludzi mogło się załapać pierwszego maja, i tak by było, ale okazuje się, że załapali się ostatniego kwietnia, więc nic z tego. Jak wyjdzie, to wyjdzie. Jak nie wyjdzie, to nie. Kogo to obchodzi. Nikogo.”




„- Ten, kto myśli, że tutaj chodzi wyłącznie o narkotyki, musi być po prostu ślepy. Jest to normalny ruch społeczny, w gruncie rzeczy dość romantyczny, z gatunku tych, które pojawiają się w okresach prawdziwych kryzysów społecznych. Idee przewodnie są zawsze takie same. Powrót do niewinności. Żądanie przywrócenia dawnych zasad zarządzania i kontroli. Tajemnice krwi. Ciągoty ku transcendencji, ku oczyszczeniu.”



Fragmenty  „Pełzną ku Betlejem” Joan Didion w tłumaczeniu Jolanty Plakwicz w moim własnym wyborze.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Seans XXXVII „Imiona 2”

Witajcie, słuchacze i czytacze.
Dziś ciąg dalszy imiennej historii, bo przecież tyle jeszcze pięknych imion zostało po poprzednim seansie.
Roxanne, you don’t have to put on the red light
Those days are over
You don’t have to sell your body to the night
Roxanne, you don’t have to wear that dress tonight
Walk the streets for money
You don’t care if it’s wrong or if it’s right

I loved you since I knew you
I wouldn’t talk down to you
I have to tell you just how I feel
I won’t share you with another boy
I know my mind is made up
So put away your make up
Told you once I won’t tell you again it’s a bad way
 

Do you remember chalk hearts melting on a playground wall
Do you remember dawn escapes from moon washed college halls
Do you remember the cherry blossom in the market square
Do you remember I thought it was confetti in our hair

By the way didn't I break your heart?
Please excuse me, I never meant to break your heart
So sorry, I never meant to break your heart
But you broke mine

Kayleigh, is it too late to say I'm sorry?
And Kayleigh, could we get it together again?
I just can't go on pretending that it came to a natural end
Kayleigh, oh I never thought I'd miss you
And Kayleigh, I thought that we'd always be friends
We said our love would last forever
So how did it come to this bitter end?

Do you remember barefoot on the lawn with shooting stars
Do you remember loving on the floor in Belsize Park
Do you remember dancing in stilettoes in the snow
Do you remember you never understood I had to go

By the way, didn't I break your heart
Please excuse me, I never meant to break your heart
So sorry, I never meant to break your heart
But you broke mine

Kayleigh, I just wanna say I'm sorry
But Kayleigh, I'm too scared to pick up the phone
To hear you've found another lover to patch up our broken home...

Kayleigh, I'm still trying to write that love song
Kayleigh, it's more important to me now you're gone
Maybe it will prove that we were right
Or ever prove that I was wrong ?


Your daddy works in porno
Now that mommy's not around
She used to love her heroin
But now she's underground
So you stay out late at night
And you do your coke for free
Drivin' your friends crazy
With your life's insanity

Sowin' all your wild oats
In another's luxuries
Yesterday was Tuesday
Maybe Thursday you can sleep
But school starts much too early
And this hotel wasn't free
So party till your connection call
Honey I'll return the key

Well, well, well you just can't tell
Well, well, well my Michelle
Well, well, well you never can tell
Well, well, well my Michelle

Everyone needs love
You know that it's true
Someday you'll find someone
That'll fall in love with you
But oh the time it takes
When you're all alone
Someday you'll find someone
That you can call your own
But till then ya better...

Now you're clean
And so discreet
I won't say a word
But most of all this song is true
Case you haven't heard
So c'mon and stop your cryin'
'Cause we both know money burns
Honey don't stop tryin;
An you'll get what you deserve


Co ci się stało mój mały?
Skąd taki nastrój dziś masz?
Kiedy zaszły te zmiany?
Gdzie się podział twój szpan?
Gdzie twoje wieczne "Odpuszczam"?
Gdzie obojętność i chłód?
Skąd wziąłeś ten pomysł nienormalny, skąd?

Nie będę Julią
Wierną na balkonie
Nie będę Julią
Nawet w snach
Nie będę Julią
To mi nie pasuje
Nie będę Julią
Nie ten czas

Za dużo żądasz mój mały
Ty chcesz mnie zamknąć na klucz
Nagle boisz się zdrady
Skąd tyle wielkich znasz słów
Gdzie twoje wieczne "odpuszczam"?
Gdzie obojętność i chłód?
Skąd wziąłeś ten pomysł nienormalny skąd?


What’ll you do when you get lonely
No one waiting by your side?
You’ve been running and hiding much too long.
You know it’s just your foolish pride.

Layla, you’ve got me on my knees.
Layla, I’m begging, darling please.
Layla, darling won’t you ease my worried mind.

Tried to give you consolation
When your old man had let you down.
Like a fool, I fell in love with you,
You turned my whole world upside down.

Make the best of the situation
Before I finally go insane.
Please don’t say we’ll never find a way
Tell me all my love’s in vain.


Angie, Angie
When will those clouds all disappear?
Angie, Angie
Where will it lead us from here?

With no loving in our souls
and no money in our coats
Oh you can't say we're satisfied

Angie, Angie
Oh you can't say we never tried
Angie, you're beautiful
but ain't it time we said goodbye
Angie, I still love you
Remember all those nights we cried

All the dreams we held so close
Seem to all go up in smoke
Oh let me whisper in your ear

Angie, Angie 
Where will it lead us from here?

Oh Angie don't you weep
All your kisses still taste sweet
I hate that sadness in your eyes
but Angie, Angie
Ain't it time we said goodbye
With no loving in our souls
and no money in our coats
Oh you can't say we're satisfied

But Angie, I still love you baby
Every where I look I see your eyes
There ain't a woman that comes close to you
Come on baby dry your eyes

Angie, Angie
Ain't it good to be alive
Angie, Angie
They can't say we never tried


She lived on a curve in the road, in an old tar-paper shack
On the south side of the town, on the wrong side of the tracks
Sometimes on the way into town we'd say:
"Mama, can we stop and give her a ride? "
Sometimes we did but her hands flew from her side
Wild eyed, crazy Mary

Down a long dirt road, past the parson's place
The old blue car we used to race
Little country store with a sign tacked to the side
Said "no loitering allowed"
Underneath that sign always congregated quite a crowd

Take a bottle, drink it down, pass it around

One night thunder cracked mercy backed outside her windowsill
Dreamed I was flying high above the trees, over the hills
Looked down into the house of Mary
Bare bulb on, newspaper-covered walls, and Mary rising up above it all

Next morning on the way into town
Saw some skid marks, and followed them around
Over the curve,through the fields, into the house of Mary

That what you fear the most, could meet you halfway
Take a bottle, drink it down, pass it around


To był maj
Pachniała Saska Kępa
Szalonym zielonym bzem
To był maj
Gotowa była ta sukienka
I noc się stawała dniem

Już zapisani byliśmy w urzędzie
Białe koszule na sznurze schły
Nie wiedziałam
Co ze mną będzie
Gdy tamtą dziewczynę
Pod rękę ujrzałam z nim

Jesień już
Już palą chwasty w sadach
I pachnie zielony dym
Jesień już
Gdy zajrzę do sąsiada
Pytają mnie czy jestem z kimś

Widziałam biały ślub
Idą święta
Nie słyszałam z daleka słów
Może rosną im już pisklęta
A suknia tej młodej
Uszyta jest z moich snów

Małgośka mówią mi
On nie wart jednej łzy
Oj głupia ty, głupia ty
Małgośka wróżą z kart
On nie jest grosza wart
A weź go czart , weź go czart

Małgośka tańcz i pij
A z niego sobie kpij
Jak wróci powiedz nie
Niech zginie gdzieś na dnie
Hej głupia ty, głupia ty, głupia ty.


There's rain on my window
But I'm thinking of you
Tears on my pillow
But I will come through
Josephine, I'll send you all my love
And every single step that I'll take
I'll take for you
My,Josephine

There's a storm on my radar
But I can still fly
Oh,and you are the reason
The blue in my sky
Josephine

A life without meaning
I was walking away
In the coldest of winters
Night becomes a day
Josephine, I'll send you all my love,
And every single step that I'll take
I'll take for you
My,Josephine, I'll send you all my love, babe

Josephine, I'll send you all my love, babe
and when I'm far away
I'll send you all my love


Jezebel wasn't born with a silver spoon in her mouth
She probably had less than every one of us
But when she knew how to walk she knew
How to bring the house down
Can't blame her for her beauty
She wins with her hands down

Jezebel, what a belle
Looks like a princess in her new dress
How did you get that?
Do you really want to know? she said
It would seem she's on her way
It's more, more than just a dream
She put on her stockings and shoes
Had nothing to lose - she said it was worth it

Jezebel, Jezebel
Won't try to deny where she came from
You can see it in her pride
And the raven in her eyes
Try show her a better way
She'll say you don't know what you've been missing
And by the time she blinks you know she won't be listening

Reach for the top she said
And the sun is gonna shine
Every winter was a war she said
I want to get what's mine


Hey Jude, don't make it bad,
take a sad song and make it better.
Remember to let her into your heart,
then you can start to make it better.

Hey Jude, don't be afraid,
you were made to go out and get her.
The minute you let her under your skin,
then you begin to make it better.

And anytime you feel the pain,
hey Jude, refrain,
don't carry the world upon your shoulder.

For well, you know that it's a fool
who plays it cool
by making his world a little colder.

Hey Jude, don't let me down.
You have found her, now go and get her.
Remember to let her into your heart,
then you can start to make it better.

So let it out and let it in
hey Jude, begin, you're waiting for someone to perform with.
And don't you know that it's just you?
Hey Jude, you'll do, the movement you need is on your shoulder.

Hey Jude, don't make it bad,
take a sad song and make it better.
Remember to let her under your skin,
then you begin to make it better!


On zmienił mnie mój Charlie Charlie
To zaczęło się latem rok wstecz
Mimo młodych lat już zdążył gwiazdą być
Jak wiesz bardzo dobry miał styl
Taki słodki miał styl

Charlie Charlie
Był mą podróżą dziką uwolnił mnie
Rockendrolowym snem i rozkoszą był
Po tak namiętnej nocy jak wierzyć że odszedł?

Pokochać cię mój Charlie Charlie
Tak czułam, że mocna to rzecz
Ty masz taki czar
Ty masz w oczach blask
Tak łatwo mogłeś zdobyć mnie
I mogłeś zdobyć ją

Charlie Charlie
Na krótką chwilę wyszedł
Przepadł do dziś
Ukradł mi serce, jeśli spotkasz się z nim
Powiedz, że nie chcę tych pieniędzy, które zabrał
Że chcę go zapytać o powód
I musze poznać go
Tylko czy zdołam to pojąć?
Charlie Charlie
Co ty mi robisz, kto wie?

Charlie Charlie
Mam puste konto w banku, noce i dni
Ukradł mi serce, jeśli spotkasz się z nim
Powiedz że nie chcę tych pieniędzy
Nie, ja chcę by był

 

środa, 11 kwietnia 2012

Seans XXXVI „Muzyka smutku 2”

Witajcie słuchacze i czytacze.

Chusteczka pierwsza
Blood on the rooftops - Venice in the Spring
The Streets of San Francisco - a word from Peking
The trouble was started by a young Errol Flynn
Better in my day - Oh Lord!
For when he got bored, we'd have a world war, happy but poor
So let's skip the news boy (I'll go and make that tea)
Blood on the rooftops (too much for me)
When old Mother Goose stops - and they're out for 23
Then the rain at Lord's stopped play
Seems Helen of Troy has found a new face again.


Chusteczka druga
I grieve for you
You leave me

So hard to move on
Still loving what's gone
Said life carries on
And on and on

I grieve for you
You leave me

Let it out and move on
Missing what's gone
Said life carries on
And on,and on

Did I dream this belief
Or did I believe this dream
How will I find relief
I grieve


Chusteczka trzecia
Jeszcze noc się wokół tli, a już wiem, że dzień jest zły
Zdjęcia gwiazd, w gazecie chleb
I jak zwykle moja twarz byle jaki wygląd ma
A na włosach jakiś spray

Palę w piecu, ciepło jest, moje wiersze - trochę wstyd
Gdzieś na ścianie dyplom mam - trzecie miejsce w skoku w dal
Znowu na nic przydam się, lepiej chyba pójdę spać
Nie oglądaj moich zdjęć

Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
A czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart
I zapominać chcę tak często jak się da
Że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart

Ty pilnuj moich snów i przychodź kiedy chcesz
Te chwile z moich dni do jednej dłoni zbierz
I nie pocieszaj mnie i tak tu będę stał
Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart


Chusteczka czwarta
C'est la vie
Have your leaves all turned to brown
Will you scatter them around you
C'est la vie

Do you love
And then how am I to know
If you don't let your love show for me
C'est la vie

Like a song
Out of tune and out of time
All I needed was a rhyme for you
C'est la vie


.Chusteczka piąta
How I wish, how I wish you were here.
We're just two lost souls
Swimming in a fish bowl,
Year after year,
Running over the same old ground.
What have we found
The same old fears.
Wish you were here.


Chusteczka szósta
Pozwól mi spróbować jeszcze raz
Niepewność mą wyleczyć, wyleczyć mi
Za pychę i kłamstwa, za me nałogi
Za wszystko co związane z tym
Za świństwa duże i małe
Za mą niewiarę - rozgrzesz mnie
rozgrzesz mnie Panie mój, o Panie
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co,
co dzieje się w mych snach
Co dzieje się
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz


Chusteczka siódma
I was all right for a while, I could smile for a while
But I saw you last night, you held my hand so tight
As you stopped to say "Hello"
You wished me well, you couldn't tell
That I'd been crying over you
Then you said "So long", left me standing all alone
Alone and crying, crying, crying
It's hard to understand but the touch of your hand
Can start me crying


Chusteczka ósma
I'm so tired of being here
Suppressed by all of my childish fears
And if you have to leave
I wish that you would just leave
Your presence still lingers here
And it won't leave me alone

These wounds won't seem to heal
This pain is just too real
There's just too much that time cannot erase

When you cried I'd wipe away all of your tears
When you'd scream I'd fight away all of your fears
And I've held your hand through all of these years
But you still have all of me


Chusteczka dziewiąta
Ta będzie bez słów....


Chusteczka dziesiąta
I taką wodą być,
co otuli ciebie całą,
ogrzeje ciało, zmyje resztki parszywego dnia.
I uspokoi każdy nerw,
zabawnie pomarszczy dłonie,
a kiedy zaśniesz wiernie będzie przy twym łóżku stać.

I taką wodą być,
a nie tą, co żałośnie całą noc tłucze się po oknie.
Wczoraj... wczoraj.

I taką wodą być,
co nawilży twoje wargi,
uwolni kąciki ust, gdy przyłożysz je do szklanki.
I czarną kawę zmieni w płyn,
kiedy dni skute lodem.
A kiedy z nieba poleje się żar, poczęstuje chłodem.

I taką wodą być,
a nie tą, co żałośnie całą noc w gardle pali ogniem.
Wczoraj... wczoraj


Chusteczka jedenasta
Love is blindness
I don't want to see
Won't you wrap the night
Around me
Oh my love
Blindness

A little death
Without mourning
No call
And no warning
Baby...a dangerous idea
That almost makes sense

Love is drowning
In a deep well
All the secrets
And no one to tell


Chusteczka dwunasta
The wall on which the prophets wrote
Is cracking at the seams.
Upon the instruments of death
The sunlight brightly gleams.
When every man is torn apart
With nightmares and with dreams,
Will no one lay the laurel wreath
As silence drowns the screams.

Between the iron gates of fate,
The seeds of time were sown.
And watered by the deeds of those
Who know and who are known;
Knowledge is a deadly friend
When no one sets the rules.
The fate of all mankind I see
Is in the hands of fools.

Confusion will be my epitaph.
As I crawl a cracked and broken path
If we make it we can all sit back and laugh.
But I fear tomorrow I'll be crying.
Yes I fear tomorrow I'll be crying.


wtorek, 3 kwietnia 2012

Seans XXXV „Niesamowite dwuliterówki i inne cuda”

Witajcie, słuchacze i czytacze.
Dziś audycja o wspaniałym, niepowtarzalnym, wizjonerskim piosenkarzu, muzyku, kompozytorze i autorze tekstów.
Peter Brian Gabriel urodził się 13 lutego 1950 w miejscowości Chobham, w hrabstwie Surrey w Anglii. Jego ojciec Ralph Parton Gabriel był inżynierem. Matka, Edith Irene Allen, pochodziła z muzycznej rodziny i to ona nauczyła małego Petera gry na klarnecie. Uczęszczał do prywatnej szkoły Cable House w Working, potem do St. Andrews Prep School w Horsell, a na koniec do Charterhouse School. Tam zaczął grać również na perkusji. W 1967 roku założył wraz z kolegami swoją pierwsza grupę, której nazwę zasugerował Jonathan King, absolwent Charterhouse School, który zajął się potem wyprodukowaniem pierwszego ich albumu. Ta nazwa to Genesis, tytuł albumu “From Genesis to Revelation”, a czterech panów to Tony Banks, Anthony Phillips, Mike Rutherford i Chris Stewart.
Grupa Genesis zrobiła ogromną karierę, przyciągając słuchaczy doskonałą muzyką i tekstami. Nie bez znaczenia była sceniczna osobowość Gabriela, który uwielbiał opowiadać publiczności historie jak ze snu, kiedy reszta grupy przygotowywała instrumenty do następnego numeru, a także występował w niesamowitych kostiumach, z których najsłynniejsze to „Foxtrot”, "The Old Man", "The Slipperman", “Batwings”, "The Reverend", “The Flower”, "Rael", “Magog” oraz przede wszystkim "Britannia".
Grupa działała razem do 1976 roku, choć to tylko oficjalna data debiutu solowego Gabriela. Napięcia trwały już dużo wcześniej. Pozostali członkowie grupy zaczęli dostrzegać zagrożenie w osobie swojego wokalisty, który przyciągał najwięcej uwagi, poza tym nie podobało im sie też, że aspekt wizualny ich koncertów ma tak ogromne znaczenie. Ich ostatni album “The Lamb Lies Down on Broadway” był w zasadzie koncepcją Gabriela, który stworzył większość tekstów, co też nie odpowiadało reszcie grupy. Gabriel nosił się z zamiarem odejścia z zespołu przez całą trasę koncertową The Lamb Lies Down on Broadway, ale powiedział o tym grupie dopiero po jej zakończeniu. Punktem kulminacyjnym był moment, kiedy po trudnej ciąży urodziło się wreszcie dziecko Petera i jego żony Jill i szczęśliwy ojciec chciał zostać w domu i opiekować się córką i żoną, zamiast koncentrować się dalej na muzyce. Napięcie sięgnęło zenitu i Gabriel uznał, że to jest ten moment, kiedy należy odejść. Mike Rutherford zawsze twierdził, że reszta czuła, że ta chwila się zbliża. Zespół rozstał się w zgodzie.
Debiut solowy Gabriela to piosenka "Solsbury Hill", która opowiada o jego odejściu z Genesis. Dostała się od razu do pierwszej siedemdziesiątki Billboard Hot 100.


Pierwsze cztery albumy Gabriela nie mają tytułów, wszystkie nazywają się po prostu “Peter Gabriel” i mają kolejne numery (I, II, III, IV), ale ze względu na okładkę są też często nazywane “Car”, “Scratch” i “Melt”, a czwarty wyszedł w USA pod tytułem “Security” i tak też jest określany. Na wszystkich głównym motywem okładki jest twarz Petera. Albumy ukazały się odpowiednio w 1977, 1978, 1980 i 1982 roku. Producentem pierwszego albumu był Bob Ezrin i chociaż Gabriel był dość zadowolony z wyniku, to jednak uważał, że niektóre utwory zostały “przearanżowane”, na przykład "Here Comes the Flood". Ja tak wcale nie uważam.  J Tutaj wersja na Petera i fortepian.


Do pracy nad swoim drugim albumem Gabriel zaprosił gitarzystę Roberta Frippa. Płyta wyszła bardziej eksperymentalna i bardziej mroczna zarazem, ale otrzymała bardzo dobre recenzje. Gabriel Szedł w bardzo  dobrym kierunku.


Przygotowując swój trzeci album Gabriel zaczął interesować się różnorodnymi możliwościami jakie dawała technika produkcji muzycznej. To właśnie na tej płycie pojawiła się charakterystyczna perkusja zwana “gated drum” – mocne ale czyste i przejrzyste uderzenia bez użycia talerzy -  w interpretacji laika – najlepiej po prostu się wsłuchać. Na tej płycie na perkusji zagrał Phil Collins, a plotka głosi, że to własnie podczas pracy z Gabrielem przyszedł mu do głowy pomysł na jego własny przebojowy singiel “In the Air Tonight”. Album odniósł sukces na listach przebojów, a moje ulubione utwory z tej płyty to “Games without Frontiers” i “Biko”. Ta ostatnia to protest song o południowo-afrykańskim działaczu antyapartheidu Steve Biko, który został aresztowany i zmarł w skutek obrażeń poniesionych podczas przesłuchania. Peter bardzo lubi grać ten utwór na koncertach, a cała publiczność mu wtedy pomaga. Koncert Amnesty International Conspiracy of Hope Tour, rok 1986.


W 1880 i 1982 roku ukazały sie dwa albumy  Ein Deutsches Album” (alternatywna niemiecka wersja trzeciego albumu) oraz “Deutsches Album”(alternatywna niemiecka wersja albumu czwartego), a pomiędzy nimi właśnie czwarty longplay Petera Gabriela “Security”. Nagranie miało miejsce w rezydencji Gabriela i on sam jest w dużej części odpowiedzialny za produkcję płyty. Wprowadził na nią dużo różnorodnych i niecodziennych instrumentalizacji oraz w znacznym stopniu korzystał z pomocy komputera. Wszystko to przyczyniło się do charakterystycznej naładowanej uczuciowo atmosfery albumu, dodatkowo budowanej jeszcze poruszającą tematyką tekstów. Album sprzedawał się bardzo dobrze, dotarł do pierwszej 40tki w USA z piosenkami “Shock the monkey” i “I have the touch”. Videoclip do tej pierwszej przez 9 tygodni był na pierwszym miejscu w MTV. Gabriel nadal intensywnie koncertował a koncerty obejmowały takie atrakcje jak zwieszanie się z wysokości, niecodzienne rekwizyty, użycie luster i soczewek do zniekształcania twarzy i udziwnione makijaże. “Plays Live” to podwójny album z tej trasy koncertowej. A my posłuchajmy mojego ulubionego utworu z czwartego albumu Petera “San Jacinto”, po raz drugi koncert Amnesty International Conspiracy of Hope Tour, rok 1986. 


W 1985 roku ukazała sie płyta “Birdy”, na którą składały się kompozycje (nowe i stare) Petera Gabriela do filmu Alana Parkera pod tym samym tytułem. Stało się to trochę “w międzyczesie” przygotowywania kolejnego albumu studyjnego. Praca trwała trzy lata, a jej rezultatem była wydana w 1986 roku płyta “So” – absolutne arcydzieło. Jest to jedna z tych płyt, których można słuchać w całości i na wyrywki, na okrągło i z przerwami, i która po latach jest tak samo zachwycająca i poruszająca. Producentami byli David Lanois i Brian Eno. Album prawie natychmiast znalazł się na pierwszym miejscu UK Album Chart, a w USA dotarł do miejsca drugiego, dostał też trzy nominacje do Grammy. Video do piosenki “Sledgehammer” nadal jest posiadaczem tytułu najbardziej intensywnie granego teledysku MTV i dziewięciu nagród MTV Music Awards. Do listy sukcesów należy dopisać też potrójną platynę w Wielkiej Brytanii i pięciokrotną platynę w USA. Na płycie nie ma złych piosenek, prezentowałam już w swoich audycjach trzy z nich : “Red Rain”, "Don't Give Up" i "Mercy Street". Teraz może pora na fantastyczny “In your eyes”, w końcu oczy ma Peter Gabriel piękne. J


W 1989 roku Gabriel wydał płytę “Passion”, ścieżkę dźwiękową do filmu Martina Scorsese “Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Dostał za nią Złoty Glob oraz swoją pierwszą nagrodę Grammy, w kategorii najlepsza muzyka New Age. Po trzech latach pracy na rynku płytowym pojawiło się kolejne wspaniałe wydawnictwo: “Us”. Album ponownie ko-produkował Daniel Lanois, a tematyka poruszała ostatnie przykre przeżycia Petera: koniec małżeństwa i brak kontaktu z córką, a także jego przeżycia podczas psychoteriapii, na którą uczęszczał po tych wydarzeniach. Widać to szczególnie w utworach "Digging in the Dirt" i "Come Talk To Me". Na tej ostatniej oraz na trzecim singlu z tej płyty "Blood of Eden” słychać głos Sinead O’Connor. Na listy przebojów dostał się "Digging in the Dirt" oraz bardziej funkowy,  przypominający trochę “Sledgehammer” utwór  Steam”. Oba te utwory otrzymały Grammy w kategorii krótkiej muzycznej formy video, podobnie jak  DVD Secret World Live dokumentujący trasę koncertową w kategorii długiej muzycznej formy video. Z tej bardzo osobistej płyty najbardziej podobaja mi się cztery wspomniane już piosenki plus "Love to Be Loved" i "Fourteen Black Paintings". To może tym razem wielokrotnie nagradzany utwór?


Po pięciu latach ciszy, Gabriel dał swoim fanom płytę “OVO” będącą ścieżką dźwiękową do Millennium Dome Show w Londynie na rok 2000, show będący swoistym podsumowaniem ludzkiej historii ale również przewidywaniem jej ciągu dalszego. Z tej płyty moja ulubiona piosenka to “Father, son”, zobaczmy ciekawy teledysk pokazujący ojca i syna Gabrielów i posłuchajmy tego pięknego utworu.


Dwa lata później, w 2002 roku,  ukazała się kolejna płyta ze ścieżką dźwiękową, tym razem do  australijskiej produkcji pod tytułem “Rabbit-Proof Fence”, płyta zatytułowana “Long Walk Home”. Płyta dostała nominację do Złotego Globu, została więc doceniona przez krytyków. Dla mnie najlepszym utworem na niej jest “Cloudless”. 


We wrześniu 2002 na rynku ukazała się “Up” - pierwsza po dekadzie płyta studyjna Petera Gabriela. Nie była może takim uderzeniem jak “So” czy “Us” ale kontunuowała dobre tradycje dwuliterowych albumów Petera. Płyta świetnie sprzedawała się na całym świecie i nastąpiła po niej trasa koncertowa, z której wydano dwa DVD  Growing Up Live” (2003)  i “Still Growing Up: Live & Unwrapped “(2004). Z ciekawostek – chórki śpiewała córka Gabriela - Melania. 30 maja 2003 Peter Gabriel zawitał do Polski i zagrał cudowny koncert w Poznaniu na stadionie “Lecha”, cudowny, fantastyczny i niezapomniany. “Up” jest płytą mówiącą o śmierci, o radzeniu sobie z tym problemem, o strachu przed śmiercią, o żałobie po zmarłych. Moje ulubione utwory to "Growing Up”, "Sky Blue" i "I Grieve".  Ten ostatni utwór Peter napisał kiedy przeglądając swój zestaw muzyki szukał czegoś, co mogłoby pomóc w żałobie i nie znalazł żadnego “narzędzia” jak to ujmował. Piosenka, a właściwie jej wczesna wersja, pojawiła się w filmie “City of Angels”, ale później Peter dokonał w niej zmian i zaprezentował w TV w pierwszą rocznicę ataku na World Trade Centre, mówiąc, że śpiewa ją dla wszystkich, którzy tego dnia nie mogli się skontaktować z mieszkającymi w Nowym Jorku bliskimi – jak on ze swoimi córkami.


W 2008 roku Peter dołożył swoje wizje muzyczne do ścieżki dźwiękowej filmu “WALL-E” wraz z Thomasem Newmanem. Za piosenkę końcową "Down to Earth" uzyskali nagrodę Grammy za najlepszą piosenkę filmową. W 2010 roku wyszła płyta “Scratch my back” – zestaw coverów innych artystów  takich jak David Bowie, Lou Reed, Arcade Fire, Radiohead, Regina Spektor czy Neil Young. Gabriel wymarzył sobie, że artysci ci z kolei stworzą album z coverami jego piosenek – płyta ma się nazywać “I’ll scratch yours” (razem tytuły tworzą zdanie “Podrap mnie po plecach , a ja podrapię ciebie” – metaforycznie “ja coś dla ciebie robię, a potem rewanż”). Ostatnia jego produkcja to album “New Blood”, który wyszedł 11 października 2011 i zawiera orkiestrowe wersje wczesniejszych piosenek Petera. W takim razie zaproponuję Gabrielową wersję utworu Arctic Fire “My body is a cage”, która pojawiła się też w siódmym sezonie serialu “House, MD”.


Gabriel współpracował w swojej karierze z niezliczonymi artystami takimi jak Natalie Merchant, Elizabeth Fraser, Levi Shankar, Trent Reznor, Youssou N'Dour, Larry Fast, Nusrat Fateh Ali Khan, Sinéad O'Connor, Kate Bush, Ane Brun, Paula Cole, John Giblin, Peter Hammill, Papa Wemba, Manu Katché, Bayete, Phil Collins i Stewart Copeland oraz producentami: Ezrin, Fripp, Lillywhite, Lanois. Od początku jej istnienia interesował się też “Muzyką świata” i zaangażował się w projekt World of Music, Arts and Dance (WOMAD). Od zawsze praktycznie działa na rzecz praw człowieka, a w latach 1986-1998 brał udział w serii koncertów organizowanych przez Amnesty International – “Human Rights Concerts”, “Conspiracy of Hope” i innych. W 1992 roku został współzałożycielem WITNESS – grupy non-profit zajmującej się wyposażaniem, szkoleniem i wspieraniem lokalnych organizacji dokumentujących łamanie praw człowieka przy użyciu video i Internetu. Za tę działalność laureaci Pokojowej Nagrody Nobla przyznali mu w 2006 roku tytuł “Człowieka Pokoju”.