wtorek, 23 lutego 2016

Seans 131 "W moim odtwarzaczu"

Witajcie, słuchacze i czytacze.

Dziś garść utworów, które aktualnie zajmują sam czubek na mojej liście odtwarzania.

Chillove "My eyes"



Coldplay "Everglow"


Enya "Echos in rain"


Lukas Graham "7 years"


Passenger "Young as the morning, old as the sea"


Phil Collins "Take me with you"



Anderson Ponty Band "Listening with me"


Josef Salvat "Punchline"



Miłego słuchania :)


wtorek, 9 lutego 2016

Seans 130 "Czarna gwiazda"


Witajcie, słuchacze i czytacze.

David Bowie nie jest w mojej pierwszej trójce artystów, ale na pewno w pierwszej dziesiątce i nadal trudno jest mi pogodzić się z tym, że już go nie ma. Różne bywały jego wcielenia, różna muzyka na kolejnych płytach, zawsze zaskakiwał, nigdy nie można było przewidzieć, w która stronę teraz pójdzie. Gdyby dał wcześniej znak, że jest poważnie chory, może udałoby się przewidzieć choć tę ostatnia płytę, ale zachował chorobę w tajemnicy do końca.



Wszędzie pełno przez ostatni miesiąc było muzyki Bowiego, wszędzie pełno o nim artykułów, wzmianek, recenzji. Wiadomo, że tą ostatnia płytą artysta faktycznie chciał się pożegnać ze swoimi słuchaczami, ze swoimi wiernymi fanami. Płyta "Blackstar" miała premierę w dniu 69 urodzin artysty, a kilka dni później David Bowie zmarł. Ja osobiście myślę, że bardzo chciał doczekać premiery i dożył jej tylko siłą woli.



Płyta jest zupełnie inna, niż wszystkie poprzednie, co u Bowiego w zasadzie nie dziwi, ale niektórzy twierdzą, że zatoczył koło, wracając na niej do tego, co najpierw go urzekło - do jazzu. Mimo umiejętności gry na kilkunastu instrumentach artysta zawsze uważał, że jest za mało utalentowany aby grać jazz i dlatego poświęcił się muzyce rockowej, rozwijając ją w całkiem niespodziewanych kierunkach. Na płycie "Blackstar" towarzyszy mu śmietanka kilku generacji amerykańskich jazzmanów: perkusista Mark Guiliana, saksofonista Donny McCaslin, gitarzysta Ben Monder i klawiszowiec Jason Linder, których Bowie zobaczył w jednym z nowojorskich klubów i uznał, że to jest to, czego potrzebuje.



Jazz na jego ostatniej płycie jest mroczny, snujący się w tle lub wychodzący dramatycznie na pierwszy plan, ale zawsze mroczny. W tekstach można się doszukać (teraz - wiedząc, jak się zakończyła cała historia) zapowiedzi nadchodzącej śmierci, przekazu o chorobie, żalu za tym, co utracone, przemyśleń o życiu. Bowie to mistrz ambiwalencji, który zawsze potrafił sprytnie zacierać granice między biografią i autobiografią, komentarzem i wyznaniem, prawdą i kłamstwem - i robi to i na swej ostatniej płycie.



Płyta jest krótka - tylko siedem utworów, 41 minut muzyki. Ale można się zasłuchać, a po skończeniu chce się doświadczać jej od nowa. Jest to tragiczne, że nie dostaniemy już od niego żadnych nowych utworów, ale dobrze, że możemy się cieszyć wszystkimi, które stworzył do tej pory - i tą ostatnia płytą, ostatnim prezentem dla fanów.



Żeby uczcić pamięć o Davidzie Bowie, Program Trzeci Polskiego Radia zaprasza na głosowanie Top Davida Bowie. Spośród około 400 piosenek można zagłosować na 69 - na tyle, ile lat miał artysta w chwili śmierci. Głosy można oddać tutaj do 18 marca do godz. 12.00., a  prezentacja Topu odbędzie się 19 marca, start o godz 10.00.