Witajcie słuchacze i czytacze.
Dziś zabiorę was w podróż w czasie i przestrzeni z jednym zespołem. Jest rok 1965, Londyn. Po wielu różnych opcjach towarzyskich i sprawdzeniu wielu układów emocjonalnych, w pokoju zostało czterech facetów chcących tworzyć razem muzykę. Malarz, gitarzysta, poeta i wizjoner Syd Barret zmienia kolejna płytę i raczy swoich kolegów następną porcją muzyki. Oprócz niego w pokoju siedzi Nick Mason, bawiąc się swoimi pałeczkami od perkusji, Richard Wright, bębniący palcami po stole i Roger Waters, tulący do siebie basówkę. Wreszcie nadchodzi oczekiwany pomysł. Z dwóch płyt długogrających, wyciągniętych na "chybił trafił" z kolekcji Barretta, wybrano imiona dwóch klasycznych bluesmanów - Pinka Andersona i Floyda Councila. W ten sposób zrodziła się nazwa The Pink Floyd Sound, która na prośbę menadżerów grupy, Petera Jennera i Andrew Kinga, została skrócona do Pink Floyd, nazwa, którą zna cały świat.
Zespół odbył wiele udanych koncertów w londyńskich klubach. Szczególnie upodobali sobie występy na cotygodniowych imprezach Spontaneous Underground w klubie Marquee oraz w klubie UFO, goszczącym często gwiazdy ówczesnej alternatywy. Publiczność lubiła psychodeliczną atmosferę ich koncertów, popisy gitarowe Barreta, innowacyjność w wykorzystaniu instrumentów, awangardowe pomysły, wprowadzenie elektronicznych efektów dźwiękowych do muzyki, zaskakujące aranżacje. Dokonali pierwszych nagrań, część z nich nigdy nie ujrzała światła dziennego, ale ukazała się najpierw ścieżka dźwiękowa do filmu Tonite Let's All Make Love In London, a potem singiel Arnold Layne/Candy And A Currant Bun. O prawa do wydania pierwszego singla zespołu konkurowały dwie firmy, Polydor i EMI. Znacznie lepsze warunki finansowe zaproponowała EMI, co doprowadziło do podpisania z nią kontraktu. Z tą wytwórnią zespół związał się na stałe. 5 sierpnia 1967 roku w profesjonalnym studiu Abbey Road, za sąsiadów zza ściany mając nagrywającą płytę Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band grupę The Beatles, Pink Floyd zakończył pracę na swoim pierwszym albumem The Piper at the Gates of Dawn (Kobziarz u bram świtu), bajkowo – psychodelicznym dziełem, które dotarło na Wyspach Brytyjskich do szóstej pozycji list przebojów i otworzyło Pink Floyd drogę do międzynarodowej kariery.
Zespół ruszył na swoje pierwsze tournee po Wielkiej Brytanii, a potem po USA, gdzie występowali m.in. razem z Janis Joplin. Niestety, lider zespołu sprawiał coraz więcej problemów. Uzależniony od narkotyków Barrett nie zjawiał się na koncertach, bądź też nie był zdolny do wyjścia na scenę. Kiedy podczas kolejnej sesji nagraniowej w Abbey Road Barrett znów nie był w stanie uczestniczyć w pracach zespołu, do studia przybył dawny przyjaciel Barretta i Watersa z czasów szkolnych, David Gilmour. Niemal natychmiast otrzymał propozycję przystąpienia do zespołu w roli gitarzysty i wokalisty. Pink Floyd zaczęli więc pracę w pięcioosobowym składzie, szybko jednak okazało się, że problemy Barretta są dużo poważniejsze, niż wcześniej przypuszczano, u lidera grupy rozpoznano bowiem schizofrenię i ostatecznie opuścił on zespół 2 marca tego roku. Mimo że nikt nie wierzył w sukces Pink Floyd bez wielkiego lidera, jakim był Barrett, wydana 29 czerwca 1968 roku płyta A Saucerful of Secrets (Spodek pełen sekretów) odniosła spory sukces: album zebrał bardzo dobre recenzje i dotarł do dziewiątej pozycji list przebojów, pokazał też, że Pink Floyd to już nie tylko gwiazda londyńskiego podziemia, ale zespół dojrzały, pełen pomysłów na własny styl i nie bojący się eksperymentów.
Niemal cały 1969 rok grupa spędziła koncertując. Ich występy były równie nowatorskie pod względem muzyki, jak i oświetlenia, efektów specjalnych czy dźwięku i przypominały momentami spektakle teatralne. Grupa wykorzystywała na niespotykaną wtedy skalę pokazy slajdów i filmów oraz skonstruowany specjalnie na ich zamówienie skomplikowany system nagłośnienia pozwalający imitować efekt wydobywania się dźwięku z dowolnego punktu sali. Oprócz tego zdążyli jeszcze wejść do studia i 27 lipca ukazał się kolejny album More (Więcej) zawierający ścieżkę dźwiękową do filmu Barbeta Schroedera o tym samym tytule. Plotka głosi, że zespól dostał zamówienie na muzykę z dużym wyprzedzeniem, nie chciało jednak im się zabrać do pracy i w efekcie stworzyli utwory „na kolanie”, na kilka dni przed ostatecznym terminem. Krytycy twierdzą, że album sprawia wrażenie zbioru pomysłów odrzuconych przez zespół z innego projektu i z małymi wyjątkami odbiega od poziomu prezentowanego przez Pink Floyd. Ale za to jakie są te wyjątki!
W 1969 roku, 25 listopada, ukazał się jeszcze jeden album Pink Floyd. Podwójny album Ummagumma (Sex - slang Cambridge) był przełomowym w historii grupy. Pierwsza płyta to zapis koncertu, na którym grupa gra swoje najbardziej psychodeliczne utwory, druga zaś była zaś eksperymentem awangardowym w stylu progresywnego rocka. Każdy z czterech muzyków skomponował swój własny materiał: Wright czteroczęściowy utwór cykliczny zagrany na różnych instrumentach klawiszowych przy akompaniamencie bębnów, Waters dwie folkowe piosenki z nieoczekiwanymi zmianami rytmiczno – melodycznymi, Gilmour trzyczęściową etiudę na gitarę elektryczną i akustyczną, a Mason studium na instrumenty perkusyjne.
Wkrótce potem, bo 9 lutego 1970 wyszła płyta ze ścieżką dźwiękową do filmu Michelangelo Antonioniego Zabriskie Point (nazwa oznacza punkt widokowy w Parku Narodowym Doliny Śmierci w Stanach Zjednoczonych). Początkowo zespół miał nagrać całą ścieżkę dźwiękową do filmu, ale współpraca zespołu z reżyserem nie okazała się łatwa. Dość dużo utworów skomponowanych do filmu nie znalazło w nim miejsca, część muzycy wykorzystali potem na innych płytach. Trzy kompozycje ukazały się na pierwszym wydaniu płyty – "Heart Beat, Pig Meat", "Crumbling Land" oraz "Come In Number 51, Your Time Is Up". Ten trzeci utwór to nic innego jak znany z płyty Ummagumma utwór Careful with that axe, Eugene ze zmienionym tytułem. Płyta doczekała się wznowienia w 1997 roku i wtedy znalazły się na niej cztery kolejne utwory grupy. Mimo że zespół nie napisał całej sciezki, to jednak akurat te skomponowane przez nich utwory pojawiają się w bardzo charakterystycznych momentach filmu, będącego przecież swoistym hippisowskim manifestem.
Sukces mocno eksperymentalnej Ummagumma sprawił, że grupa zapałała chęcią stworzenia czegoś jeszcze bardziej progresywnego. We współpracy z kompozytorem Ronem Geesinem skomponowali 23-minutową suitę na wiolonczelę solo, orkiestrę dętą, chór i grupę rockową. Zatytułowali ją Atom Heart Mother (Matka o atomowym sercu), był to tytuł artykułu w gazecie The Evening Standard, o kobiecie w ciąży z atomowym rozrusznikiem serca. Ten sam tytuł otrzymał cały album wydany 10 października 1970 roku, na którym oprócz zajmującej całą stronę A suity znalazły się też utwory z głównego nurtu psychodelicznego rocka oraz zamykający płytę, trzynastominutowy utwór Alan's Psychedelic Breakfast (Psychodeliczne śniadanie Alana), składający się z kilkunastu krótkich instrumentalnych przejść, przerwanych nagranym procesem przygotowywania śniadania przez jednego z inżynierów dźwięku Pink Floyd. Utwór kończył się dźwiękiem spadających kropli wody ze zbyt słabo zakręconego kranu. Dźwięk ostatniej kropli został zapisany na zamykającej ścieżce winylowej płyty tak, że mógł być odtwarzany w nieskończoność. Tego efektu niestety nie udało się odtworzyć na CD. Dla wielu fanów grupy oraz krytyków płyta ta była szczytowym osiągnięciem grupy, dla innych ślepym zaułkiem i z ciekawością przyglądano się, jak z niego zespół wyjdzie. Ale o tym nastepnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.